środa, 12 września 2012

Rozdział 5


Nikki:
[ Jestem kretynką, jestem kretynką ] powtarzałam ciągle w myślach. Taka była niestety prawda. Biegłam ile sił w nogach. Nie wiedziałam dokąd. Biegłam tak po prostu, przed siebie. Wiedziałam że ściga mnie Logan. To było do przewidzenia. Po dłuższej chwili, kiedy wydało mi się że przestał mnie gonić zatrzymałam się. Nadal nie moge w to uwierzyć. Dlaczego ja to powiedziałam .?! Nie, nie, to tylko sen i zaraz się obudze. NIe mogłam się bardziej mylić...
Nagle usłyszałam kogoś. Ten ktoś wołał mnie. Coraz głośniej. Wiedziałam że to ON. Chciałam pobiec, ale nie mogłam, jakby coś kazało mi zostać.
- Nikki, Nikki czekaj .!! - nagle poczułam jak dotyka mojego ramienia. Aż podskoczyłam. Odwróciłam się gwałtownie. Chyba dopiero teraz zdałam sobie sprawe że Logan stoi obok mnie.
-O... co.... ci.... wtedy... chodziło ...?? - wydyszał - "W kim innym" .? Co to znaczy .?
Zatkało mnie. NIe wiem czy to dlatego że zatraciłam się w jego czrnuch oczach (znowu), czy to przez to że nie miałam bladego pojęcia jak mu to wytłumaczyć.
- Słuchaj...ja... przejęzyczyłam się - musze przyznac że to kłamstwo wyszło mi całkiem nieźle. Nawet bym sobie uwierzyła. Ale Logan chyba się na to nie nabrał.
- Jesteś jakaś ... dziwna - [ Co ty nie powiesz, jakbym tego nie wiedziała] - Co się dzieje .?
- Ty mnie nie zrozumiesz, ok .? - byłam troche zdenerwowana - Nikt mnie nie rozumie .! - Wrzasnęłam i zaczęłąm biec. Nawet nie zauważyłam kiedy wbiegłam na ulicę. Uałyszałam klakson i nagle ...

Logan:
- Nikki, uciekaj .! - wrzasnąłem, ale to nic nie dało. Auto ją potraciło. Tak po prostu, z nikąd. Nawet się nie zatrzymał. Podbiegłem do niej. Leżał nieprzytomna.  Od razu zadzwoniłem po karetke. Przyjechali prawie natychmiast.
- Co z nią .? Wyzdrowieje .? - zacząłem wypytywac lekarza, gdy Nikki została wciągnięta do jednej z karetek.
- Jest w cieżkim stanie, powiedziałbym że nawet bardzo ciężkim, ale dopiera po diagnozie potrafiłbym odpowiedzieć na pana pytania - szczerze mówiąc wcale go nie słuchałem. Patrzyłam jak pogotowie zabiera Nikki. Jak mogłem pozwolić żeby coś sie jej stało .? Jeśli z tego nie wyjdzie nigdy sobie tego nie wybacze. 
- Dziekuję... - wymamrotałem i ruszyłem w strone Palm Woods. Trzebaby poinformaować Belle...

Bella:
Siedziałam spokojnie w pokoju. Gdy nagle wszedł Logan. Głowe miał spuszczoną, nawet się nie przywitał. 
- Nikki miała wypadek... - przez chwile patrzyłam na niego z wytrzeszczonymi oczami. Słucham .? Moja Nikki miała wypadek...? Nie, nie, to niemożliwe. Zakryłam twarz rękom. Ledwo powstrzymałam łzy.
- Jade teraz do szpitala, chcesz jechać ze mną.? - kiwnęłam tylko głową, Nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Zabrałam torbę i poszłam za Loganem 
[ Oby nic jej nie było...] modliłam się w myslach...

Logan :
Wszliśmy na sale. Nikki tam leżała, cała poturbowana, w bandarzach...
[ A co jeśli nie wyzdrowieje, a co jeśli nie dowie się że ... nie, nawet ni ma takiej opcji ] nie mogłem powstrzymać swoich myśli. Chwilę później na sale wszedł lekarz.
- I co z nią .? - Bella miała całe oczy we łzach. 
- Średnio. Jej stan jest stabilny, ale bardzo poważny. - powiedział lekarz, bacznie obserwując Nikki. Przez chwilę wydało mi się jakby poruszyła ustami chciała coś powiedzieć ... ale nie, nie, przywidział mo się. - Będe panią na bierząco informował. Jest pani siostrą pacjentki .? - Bella kiwnęła głową. Cały czas była wpatrzona w Nikki. - A pan .? - wskazał na mnie.
- Ja jestem jej ... dobrym przyjacielem. - przynajmniej tak mi się wydawało. Biorąc pod uwage jej ostatnie zachowanie, bardzo mozliwe jest to, że się myle.
-Ja chyba wróce do hotelu. - ciszę przerwała Bella - Nie mogę na nią patrzeć, aż mnie serce boli jak ją teraz widze.
- Weź mój samochód, ja jeszcze zostanę. Wróce pieszo - podałem jej kluczyki. Kiedy wyszła usiadłem koło łóżka Nikki. Wziąłem ją za rękę. Patrzyłem na nią. Nagle otworzyła usta. Tak tym razem naprawde to zrobiła. Chwilę później z wielkim trudem wymamrotała jedno słowo.
- Logan... - zatkało mnie. Czy ona naprawde powiedziała moje imie .? Czy tylko się przesłyszałem...? Niczego już nie jestem pewien...

Dzisiaj rozdział wyszedł mi jakiś smutny,  tak jakoś ;]
Następnego dodam kiedy będzie co najmniej 2 obserwatorów, bo mam  wrażenie że pisze to tylko dla mnie / Mrs. Henderson ^^

2 komentarze:

  1. Nie no. Oni muszą być razem! Ja bym była twoją obserwatorką ale nie wiem jak to się robi. U mnie nowy rozdział. Zapraszam. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod ich zdjęciem na tym blogu z prawej strony jest taki napis : Rushers ;D
      Pod tym masz "Dołącz się do tej witryny"
      Klikasz to i już ;)

      Ps: Następny postaram się dodać jak najszybciej, a do ciebie na pewno wpadnę ;]

      Usuń