sobota, 22 września 2012

Rozdział 14


Nikki:
Wieczorem znalazłam jeszcze dwie kartki tego typu co poprzednie. Zaczęłam się tym powoli drażnić, a nawet troche bać. Nie wiedziałam co robić. Chciałam pogadać o tym z Bellą, ale nie wiedziałam jak. Nagle zadzwoniła mama :
- I co tam, jak sobie radzicie ?
- Nie najlepiej - byłam na nią wkurzona że nas tu wysłała.
- Oj tam, później będzie lepiej, to tylko pierwsze dni !
- Nie sądze i ... - chciałam jej powiedzieć o tych liścikach, ale znowu się speszyłam
- I co ?
- Nie, nic...
- To dobrze. Ok, ja juz kończe, narka ! - mama zawsze starała się zachowywać jak nastolatka. Czasem mnie to nawet bawiło.
- Pa - rozłączyłam się. 
- Z kim gadałaś .? - dobiegł mnie za plecami głos Belli.
- Z mamą 
- Spoko. - Wzięłam się w garść i postanowiłam jej powiedzieć o tych liścikach.
- Bella, słuchaj - usiadła koło mnie - Ostatnio dostałam kilka listów od takiego jakby " cichego wielbiciela " . Nie zauważyłaś może czy  ktoś nas ostatnio sledził ?
- Nie - odparła bez namysłu - Przecierz nas tu prawie nikt nie zna. No może oprócz pana Browna, tamtego szofera z pierwszego dnia no i tego całego Toma. - i dosłownie mnie olśniło. Tak to na pewno był on ... Ostro sie wkurzyłam. Postanowiłam że jutro pójde do studia i wszystko sobie wyjaśnimy ...

Nastepnego dnia wstałam o 8, zjadłam śniadanie i wyszłam. Uprzedziłam o wszystkim Belle, żeby się nie martwiła. Przez całą droge byłam zdenerwowana jak nigdy. Gdy tylko weszłam do studia, zobaczyłam Toma. Nawet nie zdążył się ze mną przywitać, ponieważ od razu zaczęłam wrzeszczeć.
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić o co chodzi z tymi durnymi karteczkami ?! Chyba ze sto razy ci mówiłam że kogoś mam ! Odczep się ! - jż miałam wyjść kiedy on złapał mnie za ręke.
- Ale to że kogoś masz wcale mi nie przeszkadza... 
- Ty chory jesteś !? Mi to przeszkadza ! I puść mnie !
- Skoro nie chcesz po dobroci, to zrobimy inaczej. - poczułam mocne uderzenie w głowe. Chyba później upadłam.

Bella:
Była już 18 a Nikki wciążnie było. Postanowiłam zadzwonić do niej. Nie odbierała. Później zadzwoniłam do pana Browna.
- Witam, czy jest może u pana w studiu Nikki ?
- Nie, nie ma. Owszem widziałem ją ale jakoś tak rano. A coś się stało ?
- Nie, nic, dziękuje. Do widzenia. - zaczęłam się powoli niepokoić. A co jeśli ten kretyn coś jej zrobił ? 
[ Spokojnie, pewnie niedługo przyjdzie ] uspokajałam się. Siedziałam i czekałam na nią chyba do pierwszej w nocy. Później zmęczona zasnęłam ...


Dzisiaj trochę krótkie, ale chciałam żeby było takie napięcie xD / Mrs. Henderson ^^


2 komentarze:

  1. Z tym napięciem ci się udało. Jak można tak kończyć?! Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie kończ w takich momentach !!! Ale mimo że krótki jest super! Czekam nn. Zapraszam do Siebie włąśnie zamieściłam rozdział ::) http://btrkahenderson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń