środa, 6 marca 2013

OGŁOSZENIE 2 .!

Ok, tak jak mówiłam wcześniej stworzyłam drugiego bloga - http://opowiadanie-btr-by-julaa99.blogspot.com/
Jak na razie nie ma na nim żadnego rozdziału, ale postaram się go dodać jeszcze dziś .
Ten blog zostanie usunięty, prawdopodobnie w tym tygodniu.
Wpadajcie na nowego bloga ^^ .

/ Mrs. Henderson ^^


wtorek, 5 marca 2013

Ogłoszenie .!

Heejka ludzie :3 .
Muszę wam oznajmić, że baardzo prawdopodobnie ten blog zostanie zamknięty :/ .
Ale być może zacznę pisać nowe opowiadanie. ^_^
Lecz to nie jest jeszcze do końca pewne .
Na razie po prostu wena mi się wyczerpała maxymalnie -.-
Mam nadzieje że zrozumiecie ;)

/ LoggieLover  ^^

czwartek, 14 lutego 2013

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 43


Nikki:
Przy ścianie, na krześle siedział przywiązany Logan ! Nie mogłam w to uwierzyć. Jednak żył ! Jak to w ogóle możliwe ?! Kilka metrów dalej od niego stał Justin. Był zwrócony plecami do wejścia, więc mnie nie widział. Nagle Logan odwrócił wzrok na mnie. Jego czarne oczy zabłysnęły. Przyłożyłam palec do ust, dając mu sygnał, by się nie odzywał. Nie wiem tak naprawdę po co, bo i tak miał usta zawiązane jakimś materiałem. Wróciłam się do salonu. Po cichu wzięłam jakiś wazon ze stolika i znów ruszyłam do piwnicy. Na szczęście Justin nadal stał odwrócony. Podeszłam do niego na palcach i z całej siły uderzyłam wazonem w tył głowy. Szkło z którego był zrobiony, rozprysnęło się na wszystkie strony a Justin upadł na podłogę. Podbiegłam do swojego chłopaka i rozwiązałam go. Chwilę później byłam już w jego objęciach.
- Cieszę się że żyjesz ... - szepnęłam do niego. Spojrzałam mu w oczy i pocałowałam go. Nie jestem w stanie dobrać słów, które wyraziłyby moje szczęście. Oderwałam się od niego dopiero, kiedy usłyszałam syrenę policji oraz pogotowia.
- Zaraz wrócę. - powiedziałam przez łzy. Tym razem były to łzy szczęścia. Zerknęła jeszcze w stronę Justina. Nadal leżał nieprzytomny na podłodze. Wybiegłam na zewnątrz budynku. Powiadomiłam pogotowie o tym, że Ashley jest na strychu oraz o Loganie w piwnicy. Policji zaś powiedziałam o Justinie, leżącym na podłodze oraz o tym, co zrobił. Wiedziałam że to palant ale nie sądziłam że jest do czegoś takiego zdolny ! Wróciłam do środka. Lekarze położyli już Ashley na noszach i właśnie ją wynosili. Z Loganem wyszli pół minuty później. Wsadzili obydwoje do karetki.
- Mogę też jechać ? Jestem jego dziewczyną . - wskazałam głową na Logana. Jeden z lekarzy pokiwał mi twierdząco głową i otworzył drzwi furgonetki.Przez okno widziałam jak funkcjonariusze wyprowadzali Justina, jednak szybko odwróciłam wzrok na Logana. Uśmiechnęłam się i do oczu znów napłynęły mi łzy. Złapałam go za rękę. Nagle coś mi się przypomniało. Musiałam zadzwonić do reszty.

Alice:

Byłyśmy u chłopaków, kiedy Kendallowi zadzwonił telefon. Chłopak wyszedł z salonu. Nie było go przez kilkanaście minut. Po chwili wbiegł jak oszalały do pokoju. Wszyscy patrzyli na niego pytająco. 
- Ruszajcie się ! - wykrzyknął w końcu. - Jedziemy do szpitala, Logan żyje ! - wszyscy wytrzeszczyli oczy. Patrzyli na niego z wielkim zdziwieniem. Chyba jeszcze do nas nie dotarło to co powiedział.
- Szpital, Logan, żyje . - powtórzył akcentując każde słowo. Nagle wszyscy jak jeden mąż wstali i ruszyli do drzwi. Przez całą drogę milczeli, ale było widać na ich twarzach radość. 

Nikki:

Siedziałam na korytarzu i czekałam aż pielęgniarka pozwoli mi wejść do Logana. Nagle kilka policjantów wpadło do gabinetu lekarskiego. Po chwili wyprowadzili doktora, który powiedział mi o "śmierci" Logana. Zaciekawiona podeszłam bliżej.
- Ten mężczyzna przyjął łapówkę, za to, by powiedzieć że pan Henderson nie żyje. - odpowiedział o moje pytanie dotyczące tej całej sytuacji. - I to nie małą p. Justin Blue wręczył mu aż 5 milionów dolarów .
- Słucham ?! - pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy - "Skąd Justin miał tyle forsy ?!!" . Ale to nie miało już dla mnie większego znaczenia. Rzuciłam pogardliwe spojrzenie w kierunku lekarza. On wlepił wzrok w podłogę, nawet na mnie nie spojrzał. Wróciłam na swoje miejsce na korytarzu. Zastałam tam Carlosa, Alice, Kendalla, Bellę i Jamesa. Wszystkich w świetnych nastrojach. 
- Nikki ! - pierwsza zobaczyła mnie Alice. Podbiegła do mnie. Reszta zrobiła to samo. 
- I jak on się czuje ? - spytał Carlos. Moją odpowiedź uprzedziła pielęgniarka. 
- Pan Henderson czuje się dość dobrze, ale na razie prosiłabym by odwiedziła do jedna osoba. - tu zwróciła się do mnie. - Sądzę że tą osobą powinna być pani. - dodała z uśmiechem, który od razu odwzajemniłam.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i weszłam na salę.


**************************************************************************************************

Myślę że każdy wiedział co będzie :D
Ten rozdział wyszedł mi trochę nudny i krótki więc sorki ;/, ale teraz mam ferie więc postaram się pisać lepsze i dłuższe rozdziały ^_^


/ Mrs. Henderson ^^

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 42

Siemkaa ^^.
Chciałabym was przeprosić z dwóch powodów :
Po pierwsze - ten rozdział będzie baaardzo krótki, ale to dlatego że chce was trzymać w niepewności, choć sadze że większość z was już wie co się dalej stanie ;p
Po drugie - ZNOWU POMYLIŁAM IMIONA ! No nie wiem, mózg mi się chyba ostatnio naprawdę wyłączył xD Z Justina zrobiłam Jake'a ;D. Sama nie wiem dlaczego. Mam nadzieje że wybaczycie mi ten błąd ^.^
PS: Dzisiaj postaram się dodać jeszcze jeden rozdział, ale tnie wiem czy mi się uda ^^


*************************************************************************************


Nikki:
Do domu wróciłam późnym wieczorem. Nikogo nim nie było. Dziewczyny zostawiły mi liścik że poszły do chłopaków. Nawet dobrze, chciałam pobyć teraz sama. Poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Oczy szczypały mnie jak nie wiem. Położyłam się na łóżku i zakryłam twarz poduszką. Nagle zadzwonił mi telefon...

Ashley:
Ocknęłam się w jakimś ciemnym, małym pokoju. Głowa bolała mnie strasznie. Znowu usłyszałam jak Justin z nim rozmawia. Na początku myślałam że mam przywidzenia ale jednak on był tutaj naprawdę. Nagle oświeciło mnie. Miałam telefon w kieszeni ! Od razu zadzwoniłam do Nikki:
- Czego ?? - usłyszałam jej głos po trzech sygnałach.
- Nikki, musisz natychmiast przyjść do domu Justina ! - szepnęłam, żeby chłopak mnie nie usłyszał.
- Co ?
- Ciszej ! - powiedziałam odrobinę za głośno. Usłyszałam czyjeś kroki - Dom Justina ! Przyjdź ! Jest tu ... 
- A ty co ?! - Justin wparował do pokoju i wyrwał mi telefon. Z hukiem rzucił go na ziemię. - Zapomnij.. - dodał z uśmieszkiem.

Nikki:
- Dom Justina ! Przyjdź ! Jest tu ... - rozłączyła się. Patrzyłam na telefon ze zdziwieniem. Kto tam jest ? I dlaczego ja mam tam iść ? A jeśli to jakiś wkręt ? Z drugiej strony słyszałam tam jakiś huk. Mimo że nie miałam siły ani ochoty tam iść, wzięłam kurtkę i wyszłam. Całą drogę głowiłam się o co mogło jej chodzić. Dotarłam na miejsce w 15 minut. Drzwi były uchylone. Otworzyłam je szerzej i zajrzałam do środka. Zdawało się że nikogo nie było. Usłyszałam jakieś ciche walenie dobiegające z góry. Prawdopodobnie ze strychu. Weszłam na górę po schodach. Uderzenia było słychać coraz głośniej. Podeszłam do drzwi prowadzących na strych. Otworzyła je i weszłam na poddasze. W rogu siedziała związana Ashley z taśmą klejącą na ustach. Nogę miała skaleczoną a na podłodze była mała plama krwi. Podbiegłam do niej i rozwiązałam. Czym prędzej zadzwoniłam na pogotowie i policję.
- Piwnica.. - wydyszała - Idź do piwnicy... Mnie nic nie będzie. - owinęłam jej nogę szalem i wykonałam jej polecenie. Po cichu weszłam do piwnicy. Usłyszałam głos Justina. Rozmawiał z kimś, a raczej mówił go niego.Wychyliłam lekko głowę za ściany. Nie wierzyłam własnym oczom...

/Mrs. Henderson ^^

piątek, 1 lutego 2013

The Versatile Blogger

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger przez:


  • Monika Newat ( http://i-will-catch-you-if-you-fall-story.blogspot.com/)
  • Angie Vampir (http://angiebtr.blogspot.com/p/the.html)
  • Vivienne Maslow (http://btr-is-my-life.blogspot.com/)

Dziękuję ;**






Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
- ujawnić 7 faktów dotyczących samych siebie
- nominować 10 blogów
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Najpierw fakty:
1. Jestem dość wysoka ;D
2. Rusherką jestem od początku wakacji 2012 ^^
3. Nie potrafię żyć bez muzyki.
4. Jestem jedynaczką ;D
5. Uwielbiam czytać ^.^
6. Nie cierpię biologii ;/
7. Mam 6 z niemca, choć nie ogarniam tego języka xD

Nominowani ( kolejność przypadkowa ! )
1. http://bigtimerush-everything.blogspot.com/
2. http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blogspot.com/
3. http://try-be-yourself.blogspot.com/
4. http://nickibtr.blogspot.com/
5. http://nina-rusherka-btr.blogspot.com/
6. http://rainbow-4everbtr.blogspot.com/
7. http://btrkahenderson.blogspot.com/
8. http://fanka-love-btr.blogspot.com/
9. http://btr-friends.blogspot.com/
10. http://big-time-rush-oni-i-ja.blogspot.com/


/Mrs. Henderson ^^

czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 41


Znowu sorki za nieobecność, ale miałam kompa w naprawie ;/.
Ten rozdział dedykuje Milenie ^.^
Nareszcie się go doczekałaś :D ;*

***********************************************************************************

Nikki:

Zamarłam. Patrzyłam z niedowierzaniem na lekarza.
- Niee... - zaczęłam kiwać nerwowo głową - To...to.... musiał się pan pomylić !
- Niestety, nie pomyliłem się. - powiedział mi prosto w oczy. Bez owijania w bawełnę. - Przykro ... - nie zdążył dokończyć, bo wybiegłam z płaczem z gabinetu. Nie, to niemożliwe, mój Logan, on.. to kłamstwo  ! Nie byłam w stanie myśleć o czymś innym...

Alice:

Wróciłyśmy z Bellą do domu po Nikki. Nie zastałyśmy jej tam. Na stole leżała karteczka. Napisała że poszła wcześniej do Logana. Miałyśmy już wychodzić, gdy ktoś z wielkim hukiem otworzył drzwi. Zobaczyłyśmy Nikki, całą we łzach.
- Co się stało ?! - zapytałam od razu, gdy przekroczyła próg. Ale ona nawet na mnie nie spojrzała. Pobiegła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami. Pobiegłyśmy za nią. Gdy weszłyśmy do jej pokoju, leżała na łóżku a twarz miała schowaną w poduszce.
- Co się stało ? - powtórzyłam swoje pytanie. Pogłaskałam ją po ramieniu. Podniosła twarz z poduszki. Oczy miała czerwone a po policzkach spływał jej czarny tusz do rzęs. Przytuliła się do mnie mocno. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Bella poszła otworzyć.
- Powiesz mi co się stało ? - spytałam cicho. Nikki kiwnęła twierdząco głową nie odrywając się ode mnie. Po chwili do pokoju weszła Bella z chłopakami.
- Czemu płaczesz ? - spytał Kendall. Wszyscy usiedli blisko Nikki. Ta popatrzyła na nich.
- Byłam....w..w szpitalu... - powiedziała przez łzy. - Lekarz powiedział....powiedział... że Logan nie żyje..- schowała twarz w rękach. Wszyscy zrobili wielkie oczy. Przez chwilę ta wiadomość do mnie nie docierała. Kiedy się ocknęłam przytuliłam ją najmocniej jak umiałam.
- Będzie dobrze... - starałam się ją pocieszyć.
- Wcale nie ! - wykrzyknęła - Nie będzie dobrze ! Nigdy nie będzie dobrze ! Może wam się tak zdaje, ale nie, mylicie się ! Jego już nie ma i nie da się tego zmienić ! Jak w ogóle możesz tak mówić ! - wybiegła z płaczem z pokoju. Chciałam za nią pobiec ale Carlos mnie zatrzymał.
- Zostaw ją, musi pobyć chwilę sama. - powiedział ze smutkiem w oczach. Popatrzyłam na innych. Bella była bliska płaczu, James obejmował ją ramieniem a Kendall usiadł na kanapie i podparł twarz rękoma. Nikt nie wierzył w to co się stało...

Nikki:

Wybiegłam z domu. Nie mogłam słuchać słów otuchy, bez których na pewno by się nie obyło. Wszyscy byli moimi najlepszymi przyjaciółmi ale teraz nie chciałam ich widzieć. Nie chciałam widzieć nikogo. Pobiegłam do parku. Było to pierwsze miejsce jakie mi przyszło na myśl. Usiadłam na swojej ulubionej ławce pod dębem i schowałam twarz w dłoniach.
- Słyszałam co się stało... - usłyszałam znajomy głos.
- Czego znowu chcesz ?! - wydarłam się. Ashley wyglądała na wystraszoną.
- Przyszłam ci powiedzieć że jest mi przykro... - zaczęła. Jej oczy zaczęły powoli błyszczeć od łez. - Naprawdę... - patrzyłam na nią zbita z tropu.
- Ty...ty...kłamiesz...jak zawsze . - powiedziałam łkając.
- Nie naprawdę. - usiadłam koło mnie. - Współczuje cie, gdybym to ja straciła kogoś bliskiego - na te słowa łzy znów napłynęły mi do oczu. - Po prostu bym się załamała.
- Dzięki... - powiedziałam dziwiąc się samej sobie że wypowiedziałam to słowo do Ashley. Naprawdę wydawała się być przejęta całą tą sytuacją. - Wiesz co, lepiej wrócę do domu. - wstałam. Oczywiście nie zamierzałam wracać. Mimo że wierzyłam jej, to i tak nie chciałam z nikim teraz przebywać.
- Rozumiem. - odparła i również wstała. - Do zobaczenia. - uśmiechnęła się lekko i odeszła.

Ashley:

Naprawdę współczułam Nikki. Kiedyś jej nie lubiłam, to fakt, ale teraz się zmieniłam. Postanowiłam pójść do Jake'a, namówić go żeby przestał zadręczać Nikki. Gdy weszłam do salonu nikogo nie było. Wytężyłam słuch. Usłyszałam głos, prawdopodobnie należący do Jake'a. Na pewno nie był sam. Dobiegał on z piwnicy. Zeszłam na palcach po schodach. Głos zamilkł. Weszłam głębiej i zamarłam. Faktycznie Jake nie był sam. Nagle jednak poczułam uderzenie. Zemdlałam...

/Mrs. Henderson ^^