Chciałabym was przeprosić z dwóch powodów :
Po pierwsze - ten rozdział będzie baaardzo krótki, ale to dlatego że chce was trzymać w niepewności, choć sadze że większość z was już wie co się dalej stanie ;p
Po drugie - ZNOWU POMYLIŁAM IMIONA ! No nie wiem, mózg mi się chyba ostatnio naprawdę wyłączył xD Z Justina zrobiłam Jake'a ;D. Sama nie wiem dlaczego. Mam nadzieje że wybaczycie mi ten błąd ^.^
PS: Dzisiaj postaram się dodać jeszcze jeden rozdział, ale tnie wiem czy mi się uda ^^
*************************************************************************************
Nikki:
Do domu wróciłam późnym wieczorem. Nikogo nim nie było. Dziewczyny zostawiły mi liścik że poszły do chłopaków. Nawet dobrze, chciałam pobyć teraz sama. Poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Oczy szczypały mnie jak nie wiem. Położyłam się na łóżku i zakryłam twarz poduszką. Nagle zadzwonił mi telefon...
Ashley:
Ocknęłam się w jakimś ciemnym, małym pokoju. Głowa bolała mnie strasznie. Znowu usłyszałam jak Justin z nim rozmawia. Na początku myślałam że mam przywidzenia ale jednak on był tutaj naprawdę. Nagle oświeciło mnie. Miałam telefon w kieszeni ! Od razu zadzwoniłam do Nikki:
- Czego ?? - usłyszałam jej głos po trzech sygnałach.
- Nikki, musisz natychmiast przyjść do domu Justina ! - szepnęłam, żeby chłopak mnie nie usłyszał.
- Co ?
- Ciszej ! - powiedziałam odrobinę za głośno. Usłyszałam czyjeś kroki - Dom Justina ! Przyjdź ! Jest tu ...
- A ty co ?! - Justin wparował do pokoju i wyrwał mi telefon. Z hukiem rzucił go na ziemię. - Zapomnij.. - dodał z uśmieszkiem.
Nikki:
- Dom Justina ! Przyjdź ! Jest tu ... - rozłączyła się. Patrzyłam na telefon ze zdziwieniem. Kto tam jest ? I dlaczego ja mam tam iść ? A jeśli to jakiś wkręt ? Z drugiej strony słyszałam tam jakiś huk. Mimo że nie miałam siły ani ochoty tam iść, wzięłam kurtkę i wyszłam. Całą drogę głowiłam się o co mogło jej chodzić. Dotarłam na miejsce w 15 minut. Drzwi były uchylone. Otworzyłam je szerzej i zajrzałam do środka. Zdawało się że nikogo nie było. Usłyszałam jakieś ciche walenie dobiegające z góry. Prawdopodobnie ze strychu. Weszłam na górę po schodach. Uderzenia było słychać coraz głośniej. Podeszłam do drzwi prowadzących na strych. Otworzyła je i weszłam na poddasze. W rogu siedziała związana Ashley z taśmą klejącą na ustach. Nogę miała skaleczoną a na podłodze była mała plama krwi. Podbiegłam do niej i rozwiązałam. Czym prędzej zadzwoniłam na pogotowie i policję.
- Piwnica.. - wydyszała - Idź do piwnicy... Mnie nic nie będzie. - owinęłam jej nogę szalem i wykonałam jej polecenie. Po cichu weszłam do piwnicy. Usłyszałam głos Justina. Rozmawiał z kimś, a raczej mówił go niego.Wychyliłam lekko głowę za ściany. Nie wierzyłam własnym oczom...
/Mrs. Henderson ^^
Zajebisty bloog od jakiegos czasu go juz slecze ciekawo mnie tylko czy moj logi kochany naprawde ze zyje czy ktos go porwal ? Czekam na nn . Pozdrawiam Lusi :-*
OdpowiedzUsuńNo i pewnie tak zobaczyła Logana xD Na 100% Tak jest ^ ^ Rozdział super xD I czekam nn :*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie doThe Versatile Blogger
OdpowiedzUsuńNO ejj . xd Jak mogłaś w takim momencie skończyć ;p Zabije cię xd
OdpowiedzUsuńAle na stówę zobaczyła tam Logan . < 3333333
Ołl Yeaa xd Dobra . A więc musisz szybko napisać następny rozdział , bo ci nie daruję xd
Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na następny . ♥
Logan wróciii . ♥ Yeaa xd
A tam Logan sobie siedzi! ^,^ Hah! Ciekawe, co Ty tam wymyślisz ?? ;> Czekam nn xD
OdpowiedzUsuńW takim momencie przerwać?!? jesteś bez serca, ale na pewno zobaczyła Logana :D czekam na nn :3
OdpowiedzUsuńPs:Zapraszam do mnie na 7 rozdział http://big-time-rush-forevers.blogspot.com/ :P